Dni poczęły się wydłużać, a wody Sunetu zalały ponownie uprawne pola — piaszczysta kraina powitała nowy rok, a wraz z nim upalny okres Hetatu. Czas galopuje, a jego dzikiego pędu nie są w stanie powstrzymać nawet ci, mający boską władzę nad królestwem. Natura rządzi się bowiem własnymi prawami, nie okazując litości nawet tak wielkim osobistościom. Dokładnie dwa miesiące temu królowa Nahiya obchodziła osiemnastą już rocznicę objęcia kazahańskiego tronu oraz sześć miesięcy temu — trzydzieste siódme urodziny. Pamięć o poprzednim królu, którego odejście z tego świata pozostaje owiane tajemnicą, zanikała z każdym następnym rokiem. Ostatecznie jego minione rządy stały się najrzadszym tematem dyskusji wśród poddanych. Lud przyzwyczaił się prędko do Nahiyi, będącej — jak się okazało — godną następczynią swego ojca. Ponadto najsilniejsze wątpliwości Kazahan zostały rozwiane już niebawem po jej koronacji. Wieści o brzemienności nowej królowej rozniosły się prędko w każdej z prowincji i zapewniły poddanych, że ciągłość dynastii zostanie zachowana. Odzyskawszy przekonanie o stabilności w państwie, porzucili negatywne dotąd nastroje. Dziś, niemalże dwie dekady później, pogłoski o poczęciu Nahiyi znów namnożyły się w kraju, tym razem pozostawszy jednak niepotwierdzonymi. Sama władczyni nie zabrała w tej sprawie głosu, lecz wygnając swego pierwszego, niepełnosprawnego fizycznie syna z dala od stołecznego pałacu, zasugerowała, jakoby miała zastąpić go nowym potomkiem — pozbawionym tychże defektów. Pośród wszechobecnego entuzjazmu, kryją się niemniej przebłyski moralnego zgorszenia, wywołanego faktem, iż narodzone przez nią dziecko byłoby niestety nieślubnym. Siedem lat temu rządczyni stała się przecież wdową, a kolejnego małżeństwa nie zdążyła jeszcze zawrzeć. Kwestia ta wzbudza niemałe kontrowesje i dzieli gawędziarskie społeczeństwo.
Miesięczne wydarzenia poboczne
1 Ashur 614 r. - 30 Ashur 614 r.
Na zachodzie królestwa doszło do kolejnej katastrofy górniczej. Tym razem również nie obyło się bez ofiar śmiertelnych i zastraszającej liczby rannych. Stropy kopalni zawaliły się na górników, miażdżąc ich ciała — najczęściej śmiertelnie, rzadziej same kończyny. Znaczna część ocalałych najprawdopodobniej nie wróci już nigdy do dawnej sprawności fizycznej. Tym, dla których nie starczyło miejsca w lokalnej Świątyni Uzdrowienia, pomoc zaoferowali stołeczni lekarze. Przetransportowani do Kades otrzymali obiecaną opiekę — ich uzdrawianiem i rehabilitacją zajęły się początkujące medyczki.